Kolejny raz przekonuję się o tym, że nie bardzo wiem, czemu służą Policja i Straż Miejska.
Kiedy byłam w siódmym miesiącu ciąży, sąsiedzi nad nami urządzili imprezę o 24 i skakali (dosłownie!) nam po głowach. Nie jest starą zgredą i pewnie bym inaczej zareagowała, gdyby przyszli, uprzedzili, może zobaczyli moją zaawansowaną ciążę i zechcieli trochę ciszej się zachowywać. A głośno było w naszym mieszkaniu, jakbyśmy my sami imprezowali.
Mąż zadzwonił na policję - przyjechali. Zrobiło się cicho, jak weszli. Było słychać krótką rozmowę. Zeszli na dół i nim zdążyli odjechać, muzyka i ludzie zaryczeli od nowa. Znów zadzwoniliśmy i sytuacja się powtórzyła.
Policja nic nie może!!
Wczoraj plac zabaw przychodzi grupa młodych ludzi i zaczynają palić. Zwracam im grzecznie uwagę, że tu dzieci małe są, a oni na to, że co ich to obchodzi. Więc pytam, czy mam dzwonić po straż miejską - a proszę bardzo. Straż oczywiście się nie kwapi. Przyjeżdża już po wypalonych papieroskach. Młodzi się podśmiewają. Żaden nie ma dokumentów. Podchodzę i mówię, że to ja wzywałam straż. Młodzi zaczynają się ze mnie naśmiewać. Nie mogę znieść tego, że straż na to pozwala, że stoi dwóch przystojnych mięśniaków i słuchają, jak ci palacze się ze mnie naśmiewają! Tłumaczę, że moje dziecko chodzi i zbiera potem te pety i bierze do buzi - młodzi nadal się naśmiewają. Kiedy pytam straży, czy coś zrobią, mówią mi, że przecież oni tylko ze mną rozmawiają i że co oni mogą zrobić.
No właśnie! Co oni mogą????? To po co ta służba w ogóle jest?? Po co zakaz palenia, skoro nikt się nie boi go łamać? Po co zakaz, skoro straż nie może niczego wyegzekwować? Czemu nie wlepią mandatu? Czemu się takich nie weźmie na służbę społeczną? Popracowałby, to by się przestał nudzić i głupoty robić.
Strasznie upokarzające to dla mnie było, bo wyszłam na wariatkę, histeryczkę, która policją straszy, a policję wszyscy mają w d..., bo policja jest do d... i pozwala się tak traktować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz