piątek, 31 października 2008

Zostałam mamą

Mam wrażenie, że kiedyś urodzić i wychować dziecko nie było żadną filozofią; nikt z tego afery nie robił. Ale dziś, w świecie egoizmu, indywidualizmu i wygodnictwa na dziecko trzeba się zdecydować, zaplanować, a matki oczekują uznania dla swego wyczynu.
Czy dawniej kobietom nie było ciężko?? Czy były silniejsze??
Sama nie wiem.
Nie chcę natomiast robić afery z tego, że mam dziecko :-) Ale przyznaję, że jest trudniej niż myślałam, choć przygotowywałam się na to.
Dziecko jest jednak nauczycielem miłości i cierpliwości. Teraz wiem, że bardzo mi ich brakuje, a wydawało mi się, że jestem taka napełniona miłością, że aż nią kipię... Prysnęła bańka mydlana...
Uczę się więc tego nowego rodzaju miłości, którą zwą macierzyńską i która ponoć jest naturalna i spontaniczna...

czwartek, 30 października 2008

Powód nieżywotności mojego bloga

Oto powód, a raczej powódka braku działań na moim blogu:

Martusia



Urodziła się 7 września o godzinie 18:15. Ale już od swego poczęcia całkowicie mną zawładnęła :-) Należałam do tych 2% kobiet, które mają mdłości przez całą ciążę, a nie tylko w 3 pierwszych miesiącach. Poza tym Malutka wysysała ze mnie całą energię, więc czułam się okropnie osłabiona i nie miałam ani siły, ani ochoty na robienie czegokolwiek.
A teraz, gdy jest już z nami po tej stronie brzucha, jest jeszcze bardziej absorbująca - co oczywiste. Zatem znów nie piszę nic na blogu. Dziś jednak znalazłam chwilkę, żeby umieścić tę informację.

Więcej zdjęć naszej Ukochanej można zobaczyć klikając link