środa, 19 listopada 2008

Refleksje młodej mamy

Od narodzin mojej córeczki uczyłąm ją samodzielnego zasypiana. Naczytałam się o tym przed porodem i miałam jakąś idealną wizję. Praktyka okazała się jednak bardzo trudna. I tak jak moje koleżanki mają poczucie, że ciągle tylko karmią, tak ja miałam poczucie, że ciągle usypiam moje dziecko! Miałam kilka kryzysów, traciłam cierpliwość do Martuni, do siebie i do metody, ale nie znałam innej, a Mała nie przyzwyczajona do lulania, bujania, noszenia itp. nie potrafiła tak zasnąć. Teraz jednak, po upływie 10 tygodni, są wreszcie owoce!!! Jestem taka dumna z mojej córci! Już tak nie płacze, gdy ma iść spać! A w nocy śpi około 6 godzin! A dziś nawet 7 i pół! Poza tym ciągle się uśmiecha, co wynagradza mi wszystko. Jest po prostu cudownym dzieckiem :)