Długo
zabierałam się za to, co kiedyś było podstawą naszej diety, a od czasu
przejścia na bezgluten, zeszło na dalszy plan. Chleb. O ten chleb jednak ciągle
dopominała się Martusia. Ja bym mogła chyba żyć bez pieczywa, ale Martusi,
której i tak zabrałam bardzo dużo i co znosi w sumie naprawdę dobrze, nie mogę
tego zrobić. W końcu wzięłam się za szukanie przepisu na chleb. Oczywiście dla
mnie leniwca kuchennego nie może to być zbyt trudny przepis. Po swoim debiucie
z chlebem jaglanym na kefirze i sodzie, wiem, że Marta lubi, by chleb nie był „suchy”,
czyli po naszemu sypki. Poznałam koleżankę na facebooku i ponieważ w wielu
sprawach mi doradziła i pomogła, zapytałam ją o prosty przepis na chleb, który
będzie smakował mojej córce. Jako, że obie są Marty, chleb został przeze mnie
nazwany tym pięknym imieniem, bo mojej córce smakuje! J Co za radość!
Podaję
zatem przepis korzystając z opisu mojej Kochanej Marty, której ślę przy okazji
ukłony i podziękowania. Mam nadzieję, że nie oskarży mnie o plagiat ;), ale
opisała mi to tak dokładnie, jak znawca laikowi, dlatego zachowuję niemal w
oryginale, by każdy mógł śmiało skorzystać z tego przepisu.
Najpierw
robimy zaczyn:
- 100 ml gorącej wody (nie wrzącej! ma mieć ok.60-70 stopi)
- 100 g mąki gryczanej
- czubata łyżeczka lnu mielonego
- łyżka cukru(koniecznie!-to dla drożdży)
- opakowanie drożdży w proszku
Zaczyn
przykryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na 30-40 minut. Nie stukaj w
blaty w okolicy, nie zaglądaj.
Potem
do zaczynu dosypujemy:
- 200 g mąki gryczanej
- 50 g ziemniaczanej
I
wersja
- 100 g jaglanej
- 50 g amarantusowej
II
wersja
- 50 g jaglanej
- 100 g kukurydzianej
Oraz:
- 350ml dobrze ciepłej wody
- 3 łyżki dobrej oliwy
- łyżeczka soli
Wymieszać
wszystko dokładnie mikserem.
Można
na koniec wsypać pestki słonecznika, dyni i całe siemię-po łyżce.
Keksówkę
wyłóż papierem i wlej ciasto chlebowe. Będzie rzadkie (powinno być jak gęsta
śmietana). Bardzo mokrymi dłońmi wygładź wierzch (robi się od tego chrupiąca
skórka), siteczkiem oprósz wierz obficie mąką gryczaną. Przykryj i odstaw do
wyrośnięcia w okolice piekarnika. Chlebek nie może wyrosnąć więcej niż 1,5-2cm,
bo potem opadnie! Jak wyrośnie tyle, ile
powinien, to wstaw do gorącego piekarnika i piecz ok.1 i 10 minut w 180
stopniach.
Po
wyjęciu z piekarnika wyrzuć chleb z keksówki do góry dnem i od razu zacznij
odklejać papier – porwij go i odklejaj pasami, najpierw w poprzek długiego
brzegu. Okolice krótkich brzegów odklejaj delikatnie – jeśli porwiesz przy tym chleb to cały opadnie
i zrobi się gniot. Powinien stygnąć w takiej pozycji. Krój dopiero jak będzie
zimny. Jest dobry przez 2-3 dni.
Mój
chlebek trochę opadł, z kilku możliwych powodów: mam stary piekarnik gazowy,
bez termometru i ustawiam go na wyczucie (które mam dość słabe, bo nie lubię
kucharzyć), może za dużo pozwoliłam wyrosnąć chlebkowi przed pieczeniem, a
także niepotrzebnie pozwoliłam zajrzeć M do piekarnika w trakcie pieczenia.
Najważniejsze jednak, że chleb smakuje mojej małej wymagającej córci. Aż chce
mi się upiec następny :)
2 komentarze:
zamiast wykładania papieru-możesz wysmarować blachę olejem i wtedy sam wyskoczy i nie trzeba się z odklejaniem papieru bawić:)
Bardzo dziękuję za poradę :)
Prześlij komentarz