Kiedyś bardzo lubiłam pisać. Pisałam tzw. wypracowania, pisałam listy, pisałam pamiętnik. Ale z czasem moja "twórczość" malała. Ostatnim większym dziełem jest moja praca magisterska. Z pragnienia pisania powstał też ten blog. Jednak okazało się, że brak mi czasu, zwłaszcza gdy pojawiła się Martusia.
Ostatnio zostałam poproszona o napisanie dwóch świadectw. Serce mi zapałało, ale w głowie pustka. Są uczucia, przeżycia, doświadczenia, których nie umiem przelać na papier. Uświadomiłam sobie, że stać mnie już tylko na komentarze na facebooku i że jak nieczytającym grozi wtórny analfabetyzm, tak mnie dopadł w pisaniu. Zapomniałam zupełnie, jak się pisze. Stąd ten wysiłek, by sobie przypomnieć, jak to się robi, żeby może znów zacząć pisać. Tym bardziej, że widzę, że tyle rzeczy i spraw mi umyka.
Np. to, że moja córcia zaczęła wreszcie i to dość nagle mówić. Długo się rozkręcała, mówiła mało, choć z każdym dniem coraz więcej, aż nagle po prostu zaczęła gadać! A ja jestem tym zachwycona. Niesamowicie to przeżywam. Obserwuję coś, o czym nie miałam pojęcia. Moje dziecko posługuje się bowiem jakąś logiką.
Odmienia wszystkie czasowniki w ten sam sposób:
-wiem, jem, czekam, biegam, skaczem, chcem, lecem itd.
Podobnie, gdy tworzy liczbę mnogą:
- oko - oki; ręka - ręki
A jeszcze lepiej, gdy tworzy dopełniacz
- mamusi, babusi, tatusi, dziadziusi.
Wszystko to jest zarazem urocze, jak i zjawiskowe, bo świadczy o jakiś procesach, które zachodzą w dziecku, a o których pojęcia nie miałam.
Dlatego warto te obserwacje zapisywać. Co sobie właśnie postanawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz