Oto moja osobista teoria (może być nazwana spiskową).
Palikot zakłada własną partię za zgodą (namową?) Tuska, po to, aby nie psuć PRu PO, ale swoją robotę nadal odwalać, dezawuować PiS. PO zyska na wizerunku, bo wielu ludzi nie podobał się Palikot w szeregach PO, a Palikot na pewno jakoś zostanie przez Tuska wynagrodzony (może koalicja?) i tym sposobem nie ma obaw o odpływający do Palikota elektorat. I wszyscy są szczęliwi i zadowoleni.
A dla mnie Palikot coraz bardziej upodabnia się do Kaczyńskiego. Choć już sama nie wiem, który do którego. Obaj uprawiają politykę emocji. I zamiast zwolenników mają wyznawców, co jest groźnym zjawiskiem, bo wyznawca, choć widzi błędy lidera, wierzy w jego "osteteczne" dobre inetencje, co nie pozwala mu na trzeźwą ocenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz